Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 117.jpeg

Ta strona została przepisana.

(Bo już nie jeden naród pod tytułem świętym,
Chrystusowym, w pogańskich ręku brzęczy pętem):
Patrz na polskich patronów, patrz na naszych ziomków
Pokorę, a nie spuszczaj biczów swych ułomków!
Patrz na świecznik swéj chwały, który w téj Koronie
Ogniem niezagaszony, ku czci twojéj płonie;
I chociaż przez złość naszę, przez nasze niecnoty,
Często go w oczu twoich zaciemiają knoty,
Utnij knot, masz nożyce miłosierdzia w ręce,
Że nie zgasisz, ufamy Jezusowéj męce.
Tak gdy się i swe Bogu konsulty oddadzą,
O posiłkach najpierwéj na tę wojnę radzą,
I na tém wnet stanęła zgoda wszytkich stanów:
Żeby do chrześcijańskich posły wysłać panów,
Na spólnych nieprzyjaciół, nim będziem na schyłku,
Pókiśmy jeszcze duży, żądając posiłku.
Przełożyć im przed oczy, jeśli dotąd ślepi,
Że skoro się do Polski bisurmanin wrzepi
I zniesie to przedmurze; bez wszelakiéj chyby
Będzie ich suchą ręką zbierał jako grzyby.
Niech na to wszyscy zgodnie swoje dadzą kreski,
Żeby więcéj przeklętéj nie cierpieć obrzezki;
Teraz czas i pogoda, byle chcieli szczérze,
Onić przyczyną wojną, przy złomanym mirze
Zrucić jarzmo tak ciężkie z Chrystusowych ludzi,
Których srożéj niż ciała ta niewola nudzi,
Że dusze już z szatańskiėj wyjęte tandety,
Znowu sobie Mahomet zaswaja przeklęty.
Niechajby chrześcijanie prywatne urazy
Przed męki Boga swego zruciwszy obrazy,
Świętą ligą spojeni na wojnę tak słuszną
Wszytkie swe znieśli siły, ofiarą zaduszną.
Z tém tedy wyprawiwszy posły krokiem chyżem
Do wszytkich królów, co są pod zbawiennym krzyżem,
Acz nie wątpim, że wrota pootwiera Janus,
Lecz się na to upijać szkoda, kędy a nuż
Będzie, albo nie będzie? szkoda stawiać garnka,
Jeśli dopiero prosić u sąsiada ziarnka.
Tedy o swoich rzeczach samym przyjdzie radzić,
Kogo obrać hetmanem, zkąd ludzi gromadzić,
A co najpotrzebniejsza do wojny bez mała,
Zkąd zasiągnąć pieniędzy, to im w głowie cwała.
Żołkiewski, wielki hetman, pod Cecorą zginął;