Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 155.jpeg

Ta strona została przepisana.

Lecz trudno wilkiem orać; co się łyso lągnie,
Łyso ginie; kto niechce, z góry nie pociągnie!
Patrzcież na świątobliwe ojców swych obrazy,
Które dokąd świat stoi nie uznają skazy;
Patrzcie, a kinąwszy cień marnych ozdób płony,
Ich się imcie przykładem sarmackiéj Bellony:
Bo ci nie mając chleba królewskiego bułki,
Nie rzkąc roty usarskie, lecz stawiali pułki
Nie szarków, nie Rusnaczków, owych skotopasów;
Żołnierza ćwiczonego: Węgrów, Szwedów, Sasów,
Co się rodził w obozie, we krwi go kąpała,
A trzaskiem muszkietowym matka usypiała;
Co mu nie zadrży czoło, choć w ogniu, choć w kurzu,
Za którego piersiami staniesz jak w zamurzu!
Takich miał mężny Wejer regiment pod twardem
Żelazem, takich wiódł dwa: Ernest i z Gerardem
Denoffowie rodzeni, Kochanowski czwarty;
Tamci Niemców co w piki, ten Węgrów co w barty,
Przy muszkietach z młodości ćwiczeni; tamci się
Przy Renie, a Węgrowie rodzili przy Cisie.
Szesnaście dział do tego, i przyczyna pauzy
Królewiczowi, lwowskie kiedy ich cekauzy
Pogotowiu nie miały; więc prochy i kule
Przy armacie prowadził Bartoszowski czule.
Te były cztery pulki ćwiczonéj piechoty,
Drugą zaś stroną konne waliły się roty.
Naprzód Władysławowa, kwiat sarmackiej młodzi,
Którą stary on wojen Kazanowski wodzi,
Gdzie Orzeł białopióry w części swéj Europy
Dzieli syny koronne królewskiemi snopy,
Rozdaje plenne kłosy, a do takiej zobi
Każdy się wczas pobiera, każdy się sposobi.
Świetna ta i ozdobna, a to z téj przyczyny,
Že same senatorskie okrywała syny.
Po téj szedł książę Janusz Wiśniowiecki w tropy,
Tamta w złoto bogatsza, ta w Marsowe chłopy;
Staremi kawalery szeregi osadził.
Po nim Tomasz Zamojski, cały pułk prowadził,
W gorąco uzłocone obleczony blachy;
Mars a Mars, kiedy ciska śmiertelne zamachy!
Turek pod nim chodziwy tak się gładko składa,
Rzekłbyś, że krty kopyty ziemie nie dopada;
Groźna w ręku buława, której nikt nie ceni