Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 279.jpeg

Ta strona została przepisana.

Więc prosto na krajczego z wyniosłym dziretem
Leci Turczyn; z gotowym i on pistoletem,
Nie stoi, i tak żartko przyszło się im zderzyć,
Że się chybią, nie mogszy do siebie wymierzyć.
Obróci się Sieniawski, szablę mając w ręku,
A już Turczyn zniesiony u jego sług w ręku.
Królewski z Suchodolskim kiedy pana strzegą,
Nim ten koniem obróci, porwą go i zbiegą.
Toż szczęście Żorawiński, toż i inszy mają,
Gdy albo biorą Turków, albo ich strzelają.
Prawda, że nie beze krwie, nie bez szkody: bowiem
Téj gry Rozen z Twardowskim przypłacili zdrowiem,
Gdy się daléj zagonią; tam Potocki z łuku
W rękę wziął, gdy Araba wiedzie przy munsztuku.
I inszych kilku rannych, toż gdy Turcy ławą
Myślą naszym tyły wziąć; wysunie się sprawą
Pułk usarski, na dniowej który stoi straży,
Ani się téż daléj iść poganin odważy.
Na téj słońca ostatek spadło krotofili,
Które nim się do końca w ocean pochyli,
Aż z Wewelim Zieliński niespodzianie jedzie,
I Raduła ze złego mniemania wywiedzie;
Dla nowéj magistratu tamtego odmiany,
U hospodara aże dotąd zatrzymany.
Dilawer, czyli z Czerkies, czyli rodem z Rusi,
Owo się z chrześcijana w pogana przekrztusi,
Przez kilkadziesiąt rządząc lat Mezopotamy,
Zkąd nie tylko od skroni długie puścił szlamy,
Ale sławny z rozumu, z szczęścia i z wymowy;
Teraz pokój od ściany zawarszy persowéj,
Pełen złota karawan na wojenne spezy,
Daruje Osmanowi, i téj mu imprezy,
Gdzie zeszłe lata swoje chciałby podać światu,
Pomoże, gotów służyć jego majestatu.
Chciwy Osman, jako gdy kogo dypsas uje,
Im więcéj pije, większe tym pragnienie czuje,
W rzece stoi po garło, tak go on jad zwiera,
Że pijąc, od pragnienia ciężkiego umiera.
Wszytkie tedy respekty puściwszy na stronę,
Ztaniał téż był Huseim już przez wojnę onę,
W nienawiść i u wojska przyszedł i u dworu,
Zwłaszcza kiedy czuprynę Dilawer u woru
Rozplecie, da we dzbanek karłom i wałachom;