Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 293.jpeg

Ta strona została przepisana.

Tu skończył Lubomirski, a ta jego modła
Doszła wielkiego Stwórcę i niebo przebodła.
I każe Michałowi, co dyabła wysadził,
Żeby o rzeczach polskich pod Chocimem radził.
Aleć i on swe śluby ziścił Bogu wiernie,
W podziemnéj nakopawszy marmurów kawernie,
Na wieczną łaski jego pamięć, kościół szumny,
Gdzie sam leży i synów już dwóch stoją trumny,
Postawił; trzeci żyje póki boża wola.
Żyjże, mój wojewodo! aż swego Karola
Z tą buławą, która dziś z Karolowych ręku
W dom twój wchodzi, obaczysz; obaczysz we wnęku
Wielkiego dziada sławę; dopiéro w tym grobie
Znużona stem lat starość odpoczonie sobie.
Toż podczaszy o dalszym wojny procederze
Radzi, skoro starszynę do namiotu zbierze,
Gdzie naprzód obóz zmniejszyć z jednostajnéj zgody,
Potém szańc chełmińskiego zrucić wojewody,
A podle Denofów go wysypawszy znowu,
Zaporowców téż przymknąć ku wielkiemu rowu
Uradzą. A słońce już zwykłym spada torem,
I noc, że przede drzwiami daje znać wieczorem,
Ani przybyć omieszka, więc gdy świat obłapi,
Co żywo się do swego odpoczynku kwapi.
A naszy Zaporowxy do zwykłego łowu,
Przespawszy ten dzień cały, biorą się jak znowu.
Równie kiedy się komu przez tajemne dziury
Kotowie w mięso wnęcą, albo tchórze w kury;
Tak Kozacy skoro się rześko w Turki wjedzą,
Nie wytrwają, aże ich i dzisiaj nawiedzą,
Ale już lepszém dziełem: bo okrom piechoty
Bobowskiego, wojskowéj przybrali hołoty;
Więc nie masz się czego przéć, gdy miasto myślistwa,
Cicho z niemi kilkaset poszło towarzystwa.
Jaka tam być musiała dziura, gdy się wgarnie
Tak wiele rak do pełnéj łakomych śpiżarnie,
Choć ztąd możem brać miarę: że nazajutrz, blizko
Obozu, założyli nowe targowisko
Na konie i bawoły; już byli most wzięli,
Skoro straż do jednego turecką wyrznęli,
I mogli byli Turkom odtoczyć od czopu
Zruciwszy go, lecz trudno łakomemu chłopu
Odjąć ręce od łupu; to ma za wygraną,