Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 295.jpeg

Ta strona została przepisana.

Obaczym, co téż będą umieli tam młodzi,
Jeżeli się początek kiedy z końcem zgodzi?
Kozakom-by wprzód trzeba zastąpić od spasi,
Tak że nas na każdą noc ta smoła hałasi,
I nigdy niezemszczona; a téj przeszłéj nocy,
Jako słyszę, już i most mieli w swojéj mocy.
Byśmy jedno do nieba wytrzeszczając oczy
Nie padli przez kretówkę, którą ten gad toczy;
Przeto albo wał sypać i gęste reduty,
Albo w polu nocną straż stawiać, zwłaszcza u téj
Ściany, gdzie to plugastwo, jako w kojcu ptaki,
Na każdą noc co lepsze bierze nam junaki.
Szturm do nich odwlec radzę i zrozumiéć wprzódy,
Co ma za fantazyą Lubomirski młody?
Jeśli gorący jak ty? skoro nas przy stole
Dziś zwojuje, pewnie nam jutro stawi pole,
Którego jako wiemy zawsze się napierał,
Ale że mu kto inszy wędzidła przybierał.
Jeśli gnuśny i z wodzem fortuna umarła?
Pewnie nam ich nie wydrze i sam Chrystus z garła.“
Jak podszywał Osmana i ledwie dosiadał,
Przeto do zauszników: „at! się bzdyś rozgadał“,
Cicho rzecze; a potém skoro z miejsca wstanie:
„Dobrzeż tobie czupryny workom wiązać, a nie
O wojnie dyskurować; i życzy nam zwłoki,
Znać, że jeszcze całe ma ze spiżą tłomoki.
Siedziéć tu było z nami tak długo na piasku,
Przysięgę, że do domu kwapiłbyś dyasku;
Zas nam się kopać każe, gdzieby trzeba wały
Na dziesięć mil i więcéj sypać przez rok cały.
A jabym się w giaurskich i dzisiaj rad widział,
Tak się zda jakby sobie z nas dziadek przeszydzał.
Dobrze tak na tych gnojków, którzy doić kozy
Nawykszy, nie wiedzą co wojna, co obozy.
Któż kogo strzedz powinien? Niech się każdy strzeże,
I owszem niech ich kradnie, niech ich giaur rzeże!“
Tak Osman swoim ludziom niechętny urągał,
I już odtychczas pomstę jawnie na nich ściągał,
Że sobie nie to po nich obiecował w domu,
Przez co do szkaradnego dzisiaj przyszedł sromu.
Aleć sam w ten dół, który inszym kopał, wpadnie,
Udawiony cięciwą w Jedykule na dnie.
Widząc Turcy, że Wejer z pola był zemkniony,