Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 301.jpeg

Ta strona została przepisana.

A już były lisowskie we złéj toni rzeczy,
Gdyby im hetman wczesnéj nie posłał odsieczy.
Każe trąbić w majdanie w skok na ochotnika,
Prócz ludzi regestrowych, do których przytyka
Po dziesięciu od każdéj chorągwie, a z niemi
Kilku śle pułkowników; wprzód słowy krótkiemi,
Do marsowéj roboty zagrzeje, a potem
W równe pole wysunie. Nigdy takim lotem
Dniepr nie spada z swych progów, ani sokół kaczki
Nie bije, jako z onéj weseli przechaczki,
Żywa młódź krwie szlacheckiéj, same tylko bronie
W garści niosąc ku tamtéj posunie się stronie,
Gdzie się w lisowskich walech tureckie kołyszą
Chorągwie; i ci skoro posiłki usłyszą,
Którzy się w jednym tylko kącie już oparli,
Krzyknąwszy razem na się, na pogan natarli.
Nie godzi się w dzisiejszéj suchem piórem wrzawie
Minąć was, lecz go w bystréj zmaczawszy Śreniawie,
Pisać, zacni Pisarscy! chociaż podłym rymem,
Podać was światu Janie, Przecławie z Jachimem
Rodzeni; i tamtemu wyświadczone niebu
Od wiecznéj niepamięci zachować pogrzebu
Męztwo, które jeśli kto przeszłe czasy zliczy,
W domu waszym z najpierwszych pradziadów dziedziczy.
Pisaliście wszyscy trzéj utemperowaną
Szablą na ścierw pogański posoką rumianą.
Tyś, Janie, znak hetmański w tamto wyniósł pole,
Tyś znacznego Turczyna po stroju i czole
Sztychem w gębę trafiwszy na ziemię obalił,
Skoroś obadwa boki bracią swą ustalił,
Jako dwoma basztami; a tak gdzieś się kinął,
Wszędy krzywa Śreniawa, krwawy potok płynął.
Kiedy tak naszy mężnie koszą tamto pole,
Koląc Turki przez piersi, rzężąc przez gardziole;
Jeszcze drudzy nie wiedzą, co się w tyle dzieje,
Z zawziętéj nie spuszczają i najmniéj nadzieje.
Patrzą, zkąd naszym serca, zkąd się wzięły siły;
Toż dopiero odkryte obaczywszy tyły,
Niż ich zawrą do końca i wezmą ich między
Muszkiety i pałasze; ustąpią coprędzéj.
Toż się ozwie i Wejer, toż Kozacy kroku
Pomkną, toż z Denofami Lermunt idzie z boku,
Zmieszają się w pół pola, bo i Turcy daléj,