Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 323.jpeg

Ta strona została przepisana.

Nieprzyjaciel mój sprawie, przyjaciel osobie,
Niech go kat i z przyjaźnią taką weżmie sobie!
Ratusze mu warstatem: tam jako na targi
Szewcy buty przedajne i on niesie wargi;
Jako różę na oset, tak wzajem gotowy
W oset przetworzyć różę wykrętnemi słowy.
Krwią tchnie nasz Osman i choć orlim spadał lotem,
Jednako swym i cudzym pogardza żywotem;
Nie może się ukoić choć fortuna przeczy,
I tylko naszą zgubą serce swe poleczy;
Już sto stracił tysięcy pod Chocimem ludzi,
Wzdy w nim dotąd gorliwéj żądze nie wystudzi
Uroszezona nadzieja, że po piersi aże
We krwi naszéj jego się arabczyk umaże.
Nazbyt-eś, Herkulesie, nazbyt śmiały, wierę,
Gdy się kwapisz piekielną nawidzić Megierę,
Ślepyś, że nas i śpiących i czujących do niéj
Każdy dzień i godzina i minuta goni?
Strasznym pędem lecimy w otchłań śmierci srogiéj,
Jeszcze głupi szukamy prostszéj do niéj
Nie rwij się, będziesz tam w czas, zajedziesz i szłapią
Kędy szaleni cwałem do zginienia kwapią.
Niechajże drugich sława po kończynach świata,
o narodach, po miastach, po powietrzu lata,
Niech morze krwią rumieni, niechaj z ludzkich trupów
Równe sypie mogiły Alcydowych słupów;
Niech mu zamki i boskie stawiają kościoły,
Niechaj szczerozłotemi wyniesiony koły,
Czterma się królmi wozi z hardym Sezostrytem,
Niechaj z Midą szaleje złota niedosytem;
Niechaj igra fortuną z Polikratem samem,
Niech mu się zapaszystym stół poci balsamem,
Niech pije z Antyochem, niech niewieściuszeje
Z Sardanapalem; niechaj z Neronem krew leje;
Mnie w odległém ustroniu spłacheć mój ojczyzny
Niechaj zmarsku i późnéj domieści siwizny;
Niechaj, żywszy dalekim świata tego burze,
Na tém tylko przestając, co dosyć naturze;
Lubym wczasem, bez potu, bez prace, okryty,
Swobodnych dni i wieku tutecznego syty,
Płynę do kresu, gdzie się kończą lata człecze!
Niech mnie z nich wyprowadzi śmierć, a nie wywlecze
Starego ziemianina, co dosyć ma na tem,