Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 340.jpeg

Ta strona została przepisana.

Że król ruszył ze Lwowa, wiodąc wojska tyle,
Któremi sam wydole ottomańskiój sile;
Że tygodnia najdaléj, po blizkiéj równinie
Niezliczone i orły i krzyże rozwinie.
Z czem dziś weszło w nasz obóz sto okrytych znaków
Z książęciem Czartoryskim wybornych junaków.
W rzeczy saméj Sieniawski, skoro Osman minął,
Dzień się też ku wieczoru jak trzeba nachynął,
Przenocowawszy w polu na zmowie z hetmanem,
Z wielką pompą wszedł w obóz prawie z słońcem ranem.
Łoskot trąb i grzmot kotłów w dalekie się strony
Odbija, cóż kiedy się ozwą kartaony!
Turków, jako podszywał, jak wlókł przez nich siano,
Kiedy to naszym posłom przy nich powiedziano;
Postrzeglić oni tego, ale teraz wierzą.
Gdy ich znacznie ubywa, że się naszy szerzą.
Takci Osman i w polu przegraje i doma,
I na wiatr poszła jego impreza łakoma.
Dopieroż wezyr widząc, że im idzie daléj
W las, tem też i drew więcéj, ani próżnowali
Kozacy i conocne odprawują czaty:
Dziś mu pozagważdżali wielką część armaty;
Codzień to wiatr chłodniejszy i przejęte sztychy,
Na ich rzadkie teleje i wiotche cwelichy.
Więc ufając powadze swego majestatu,
Chciałby też sam z posłami spróbować traktatu.
Przetoż ich zaprosiwszy, takiéj użył mowy:
„Ilem mógł z relacyéj postrzedz Radułowéj,
Dosyć wam kondycye znośne, dosyć małe
Podawał; ale wasze serce zatwardziałe,
Ani żadnym dobyte słusznych racyj młotem!
Będziecie się ich, tuszę, dopraszali potem,
Kiedy minie szczodry dzień, i dacie za Hryca,
Za Waśka, za Iwana, swego królewica.
Tedy sobie tych kilku psów cenicie drożéj,
Niźli przyjaźń turecką co królestwa mnoży?
Którą cały świat ziemski tak wysoko płaci?
Jacyście mi mocarze! jacy potentaci!
Toście to darmo w pole wywiedli cesarza?
To wam krzywda, że miasto haraczu podarza
Oddawać mu będziecie? któraż wam odyma
Jędza piekielna serce niedostępne? Zima?
Jako wam, tak nam spólna; dochodzą nas słuchy,