Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 378.jpeg

Ta strona została przepisana.

Nie wodą, lecz nalanéj życzliwemi woty,
Częstuję: bo gdybym cię tak podło napawał,
Nacóżbyś mi podczastwo z łaski swojéj dawał?
Podło przecież, bo słowa nalewam nie rzeczy:
Lada żebrak za jeden szeląg dobrorzeczy,
Choć mniéj godne twych oczu niosę upominki,
Więcéj mizerna babka włożyła do skrzynki,
Dwa pieniążki, porcyą swéj żywności całéj,
Niż książęta tysiące, które im zbywały.
Uszczknąwszy w tém polu dzieł nieśmiertelnych kwiecie,
Klio, muza historyi, łańcuch ci z nich splecie,
Dzieł, których niepamięcią żaden wiek nie złomi,
Kwiecie, których zapachem żyć mogą Astomi:
Nie łańcuch, wieniec raczéj, który pod szczęśliwem
Rządem twym, złotém kwitnie na wieki ogniwem.
Tym ci, królu! obłoży najjaśniejsze skroni:
Będzie kwitnął niezwiędle, rozkoszą swéj woni
Ambrę przejdzie z balsamem, i pójdą narody
Dla ofiar swoim bogom na twoje ogrody,
Które niezwyciężona dzisiaj ręka sadzi,
A tém późniéj pamięci ołtarze okadzi.
Céż czynić? Od radości z ogniem mieszam wodę!
Jeszcze cię z twym patronem na puszczą zawiodę,
I jego cię skórzanym obwinąwszy pasem
Przyodzieję z wielbłądziéj sierci altembasem.

I to do twéj, królu mój! niech należy chwały,
Że, których dotąd kraje północne nie znały,
Rozmnożyłeś wielbłądy z Turek w ziemi naszéj,
A Murzyn nieznany, lud pospolity straszy.

Wodę pijał, miód leśny tamten jadał święty.
Dałem wody — masz-li co do miodu przychęty?
Wszytkich naturalistów na tém są dowcipy,
Że ani lepszy, ani zdrowszy, jako z lipy,
A zwłaszcza jeżeli go z niwy twego sioła
Weźmie do swojej barci pracowita pszczoła.
Gdy cię miodem częstuję, krzyż mi na myśl padnie,
Na którym Bóg dla ludzi umierał szkaradnie,
Na którym Bóg, jakoby baranek na klocu,
Dał nam jeść w nieśmiertelnym swe ciało owocu.
Jeszcze Chrystus na drzewie, a Jan już na misie,
Kiedy złemu królowi mówi: „nie godzi się!“