Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 459.jpeg

Ta strona została przepisana.

Aż z rzodkwią młode masło przetykane chwastem.
Pierwszym przed mnie gospodarz kładzie antypastem.
Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki,
Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki
Ślicznem kwieciem upstrzone. Z sobotniego postu
Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce poprostu.
Kładzie przed mnie dobyte z onéj główki członki,
A ja wyglądam z czosnkiem wołowéj wędzonki,
Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem;
Że główki nie rad jadam, przysięgam przed Włochem.
Aż na upstrzonéj misie w rozmaite wzory
Dwanaście wróblów niosą nam z kalafiory.
I na ząb mi nie padnie, choć-em ich zjadł kilka,
Trudno się mięsa najeść, gdzie kość jako szpilka.
Nastąpią malowane galarety, za tem.
Myślę, co daléj czynić mam z tym odrwiświatem,
Czy ja krowa na głąby? czy koza na kwiatki?...
Gniewam się i co tylko mu nie wspomnę matki.
A wtem dadzą pieczone ostrygi i żaby;
Rozumiejąc prawdziwie, że wieprzowe schaby,
Albo jakie misternie opieczone ptastwo,
Siągnę z nożem do misy, aż ono plugastwo!...
Wytrząsa Włoch z skorupy, kosteczki osysa,
Aż druga znowu po téj następuje misa:
Para w niezasuszonych gołąbiątek pałkach,
Tam są rznięte kogutom grzebyki przy jajkach,
Toż kochane blamaże; na samo przezwisko
Miasto jedzenia już mi do ublwania blizko.
Wety potem z dawnego nastąpią zwyczaju,
Naprzód rozmaitego sałaty rodzaju,
Szpinaki z selerami, szparagi z karczochem,
Białe grzanki jakimiś posypane prochem,
Parmezanu jak papier i orzechów garstka.
Wziąwszy potem kieliszek mniejszy od naparstka,
Z rozlicznemi figlami jako kryształ czysty,
Bon proface, seniore! de lachryma Christi.
Pije do mnie, ja sobie po polsku tłómaczę:
Że za stołem od głodu ledwie nie zapłaczę;
Więc co przytknie do gęby, to patrzy, to słucha,
Więcéj nie połknie tylko jako jedna mucha.
Za każdym razem mlaśnie i oka przymruży;
A mnie też bardziéj ckliwo, im smakuje dłużéj.
Zaczém, ledwie mi oddał, wszytko oraz całkiem