Strona:PL Wacław Potocki - Ogród fraszek T1.djvu/045

Ta strona została przepisana.
9. Do starego wdowca. (D.)


Widziałeś freza na ręce w karocy,
Trzeba go było zafasować krocej,
Rżał, pląsał, zdobiąc cały cug poszosny,
Poki dziesiątej nie dopędził wiosny.
I jaki zwyczaj: inszych z sieczką wpoły,        5
Onego zawsze obrok czekał goły.
Musić dziś przestać na jęczmiennej słomie.
Nadjadszy czerni, już karku nie łomie,
Nie strzyże uchem, wędzidła nie gryzie,
Rzekszy po prosto: nic po onym fryzie.        10
Ledwie ze młyna przynieść zdole krupy.
Jeśli go jeszcze przedadzą do żupy.
Wolałby stokroć podziękować światu,
Niż się na starość dostać do kieratu.
To koń. Coż rzeczesz moj drogi Marcinie,        15
Kiedy człowieku sześćdziesiąt lat minie?
Niechaj się krzepi, niech się codzień struże,
Kiedy to wszytko: nuże, nuże, nuże.
Straciwszy siłę, nie pociągnie z gory,
Nic mu wiedeńskie nie pomogą szory.        20
Nic, mosiądzowe chociaż suto cętki.
Gdzieś przed tym smuknął, dziś trzeba przegiętki.
Porachuj i ty sobie pierwej zęby,
Niźli po żonę wyślesz dziewosłęby.
Ciężkiż na starca młoda żona kierat,        25
Gdy musi pląsać do koła rad nierad.
Albo, chociaż go sroga piecze zgaga,
Patrzyć, kiedy mu adjutant pomaga.



10. Pruska polszczyzna. (F. F.*)


Gdy z gościem po podworzu przechodzę się rownym,
Aż chłop idzie. Ty dokąd? Do dwora z pogownem,
Rzekł, miasto pogłownego; ł nie mówią chłopi
W Podgorzu. Tu się moj gość niesłychanie stropi: