Jak do stroju, do wczasu, tak i do wygody,
Rozmaitej z Paryża nawieziono mody,
Ledwie, że brwi nie golą w ostatku,
A kędy nic po włosach, tam ich po dostatku.
Więcej w gębie, niż w głowie, czując, ta przyczyna,
Że się z głowy do gęby przeniosła czupryna.
Ale miałać się i tu po nieszczęścia kwapić.
Boć i gęba nic więcej, tylko ziewać a pić.
Słowa dobrze nie rzeką, choć kosmate usta, 5
Wiatr tylko jak z komina, kiedy głowa pusta.
Powiedz mi teologu, albo ty biskupie,
Ktory to prorok, nim go zawieszą na słupie,
Ocet pije przez dzięki a skoro tak skrusze,
W piekło wprzod, potym w żywy grob idzie bez dusze.
Niedziw, że gwałtem pijał, kto gwałtem i jadał. 5
Sam gadkę niech wyłoży Sfinks, jako ją zadał.
Pytam chłopca: dlaczego nie zatkał komina.
Zła baba mości panie. Stara to nowina.
Bale się na ożogu nie chce ostać, prawi.
Z tej miary dobra, że się czarami nie bawi.
Nie trzebaby na świecie większych szukać nowin 5
Nad to, gdyby czarować wiecheć miał grochowin.
Płacąc wojsku nowego dług z starym zaciągiem,
Zdrożył przeszły sejm arkusz papieru szelągiem.
Piśmiennym niewygoda z takiego podatku;
- ↑ Na boku rkp. wypisano rozwiązanie gadki: Kapłon.