Tak mowią, że się miłość kompaniej liszy.
Gdzież się modlą z jednego brewiarza mniszy?
Każdy swoj ma, choć wszyscy w jedno się gromadzą.
Co za dziw, że młodzieńcy o pannę się wadzą?
Jeszczeż ludzie o ludzi, ale pytaj Włocha, 5
Czemu ani indyka, ani kozła kocha.
Same owoce, głąbie, same jedząc chwasty:
Mężowie w kozły, w kozy poszły ich niewiasty.
Grzeczny jeden do stołu służący pachołek,
Zrucił kuper indyka pannie na podołek.
Miesza się ta nieboga, coż z tym czynić nie wie,
Widząc swoj nowy hatłas w gorącej podlewie,
Choć do gołego ciała wskroś przenika jucha. 5
Gdy się jej ow zawiedzie z widelcy do brzucha,
Wstanie, a kuper pod stoł, nowe czyniąc zmazy.
Mogłem go ja zdjąć, rzecze, bez wszelkiej obrazy,
Aleć i to dobry znak, czego wszyscy życzym,
Być waszmości pod kuprem, byle nie indyczym. 10
Dał mi ksiądz psa i rzeczą Figla i przezwiskiem.
Coś kazał z ziemie, z wody, wszytko znosił pyskiem,
Czapki na głowie, w ścienie doskakiwał noża,
Służył, krzykał a w drodze stanął mi za stroża,
Rozumiał obiecadło i pewne sylaby, 5
Pyska na chleb, za zdrowie nie otworzył baby,
Ażeś mu pannę wspomniał, umiał rożne szprince,
Nie mogł zginąć, bo wszytkie pamiętał gościńce,
Figiel a figiel cały, pannom chustki kradał,
Ze wszytkimi sztukami tylko, że nie gadał. 10
- ↑ Na boku rkp. dopisano: Conveniunt rebus nomina saepe suis.