Porwie się naostatek; dziad przy nim w zawody,
Noża nie ma przy sobie, żeby urżnął brody, 10
I tak długo w tej biedzie nieborak się męczy,
Aże go ktoś, na drodze złapawszy, wyręczy.
Narzekają w biskupim księża konsystorzu,
Że nazbyt plebanie ubogie w Podgorzu,
Że jedna nie wyżywi swym dochodem księdza,
Dwóch jednemu potrzeba; lecz coż to za nędza
Proszę, księże Marcinie, kiedyć po kawalcu, 5
Na każdy rok, ujmować bokiem trzeba smalcu?
O jednej plebaniej podgorskiej a ledwie
Tłusty brzuch dźwigać możesz; coż gdybyś miał ze dwie?
Musiałbyś, jak wołoskie swe ogony bierki.
Na paru kołkach włoczyć ociężałe nerki. 10
Prosił mię w dziewosłęby ubogi a łysy;
Kiedy przyszło zwyczajnie umawiać zapisy,
Pytają mnie rodzicy, przez swe przyjacioły:
Na czym będą? Ja rzekę, że da membran goły,
Ktory słusznie u niego tak wielkiej jest wagi, 5
Bo zrowna najbogatsze panieńskie posagi.
Im lepiej na podpisie przyłoży pieczęci,
Tym się z reformacyej pewniej nie wykręci.