Powiedałem ci nieraz, miły bracie, że to
Po polsku: nie pozwalam, po łacinie: veto.
Wiem. Niechże wedle sensu swego kto przekłada,
To będzie z łacińskiego: vae, po polsku: biada.
Jakobyś rzekł: biada to, gdy zły nie pozwala 5
Na dobre i tym słówkiem ojczyznę rozwala.
Źle zażywasz, bękarcie, wolności sekretu,
Powetujeć pokusa kiedyś tego vetu.
Tobie urodzonemu, a kto się urodzi,
Od śmierci go dekretu nic nie oswobodzi,
Ze wszytkich twych dobr, ktorych czy wiele, czy mało,
Masz na tym świecie, ale najpewniejsze ciało,
Rozkazuję zawitym do grobu terminem, 5
Swych grzechów, potym dziś, żeś Adamowym synem,
Który się przeniewierzył w widomej kradzieży,
Sprawić się, ba bez sprawy, dać garło należy.
Potkam w drodze Pieniążka z zawinioną głową.
A tobie co? Wczoraś miał, rzekę, bracie, zdrową.
A ow: Musi człek cierpieć, choć nic nie zawini.
Tylkoć pieniądze biją Tynf i Boratyni?
Czymże cię bił? Obuchem z tyłu. Bodajże go 5
Zabito poganina. A stempel od czego?
Jako jasnopromienne słońce na swej sferze.
Wszytkim planetom, wszytkim gwiazdom przodek bierze,
Właśnie tak kruszec złoty, na ziemskiej nizinie,
Srebru, mosiądzu, miedzi, ołowu i cynie.
Prócz, że się często słońce ćmi w jasności swojej, 5
Złoto nigdy; i owszem swoją cenę dwoi.