Dlatego wprzód, niż zima, niż czas przyjdzie mroźny,
Radź o swoim niedźwiedziu, moj zacny oboźny,
Byle mięso ocalić, choć będzie ochudły,
Poprawi się niedługo i w ciało i w kudły.
Potłukło się dwu chłopcow; większy, drugi mniejszy;
Sądzą panowie obu, który z nich winniejszy.
Pyta swego pierwszy pan: Dlaczegoś niecnoto
Bił tak małego chłopca? Dobrodzieju, o to,
Że znieważył waszeci i mnie też, był bity,
Mowiąc przy wszytkich ludziach: i twoj pan kiep i ty.
Ow znowu: A ty mu co? Rzekłem, mości panie:
Jeżeli moj pan kpem jest, bracie, nie ja nie.
Odpuszczam mu, śmiejąc się, powie ow pan drugi:
Dosyć sprawiedliwości mam z waszego sługi.
Niebywszy na sejmiku szlachcic jako żywy,
Wybrał się do Proszowic pierwszy raz na dziwy.
Siedząc ze mną u stołu, że człek nie był obcy,
Pyta swego: Jakoż cię przywitali chłopcy?
Nie masz się o co pytać, mości panie, prawi:
Jaki pan kiep, tak sługa, co się przy nim bawi,
Mówili mi. Znowu pan: A coż było dalej?
Dziwowałem się, że nas tak prędko poznali.
Wsadzono kalwińskiego ministra do wieże.
Mowi pismo: niech każdy kwasu się ich strzeże;
Wierę to źle tłumaczą miejsce księża nasi,
Bo ją pewnie zasmrodzi, nie tylko zakwasi.
Smrod jałowcem wykadzi woźny, ale kwasu
Trudno, bo oń już więcej, niż sto lat hałasu.
Chceszli potwierdzić prawdy swego apostoła,
Czekaj ministrze z Piotrem w ciemnicy anioła,
- ↑ Obok napisano w rkp.: +, które potym przekreślono.