Gdzie się obrocisz, śliczny prospekt wszędy,
Srać tylko a spać zgoła niemasz kędy.
Chybażby ztąd był Belveder wesoły, 5
Stanąwszy w oknie zadek widzieć goły.
Psi w nocy, ludzie budzą cię w południe:
Choć niewygodnie, ale mieszkasz cudnie.
Takci, rzekę, skarżąc się przed sąsiadem łysym,
Mizerna starość ludzka natury przepisem.
Drżą ręce, nogi, zęby lecą, oczy płyną;
Grozi ciała naszego chałupa ruiną.
Już zgnije, co godzina śmierć się o nię pyta. 5
Aż łysy: cudowna rzecz, choć dobrze poszyta;
U mnie choć bez poszycia gołe stoją zręby,
Żołądek zdrowy, nie drżą ręce, spełna zęby.
Uwiła sobie dziewka |
Wieniec z Bożego drzewka. |
Chwalił się jeden pleban, że ma wielkie szczęście
Do dziewek, i dwie i trzy w rok potka zamężcie.