Strona:PL Wacław Potocki - Ogród fraszek T2.djvu/130

Ta strona została przepisana.

Tak, rzekę, dobry pasterz, choć się sam nie żeni,
Przykładem Jakobowym trzodę pańską pleni.
W tym się tylko niech rożni i na to pamięta,        5
Żeby jak tam nie były srokate jagnięta.
Bo choćby się dwakroć w rok rodziło po troje,[1]
Laban nie Jakob wszytko weźmie jako swoje.
Mieni się świat i wszytko, co na nim, w tej mierze,
Kiedy się przetworzyli w barany pasterze.        10
Albo ich tedy żenić, jako ruskie popy,
Albo urznąwszy rogi, przetwarzać ich w skopy.



135. Nierządem Polska stoi.[2]


Nierządem, powiedział ktoś dawno, Polska stoi.
Gdyby dziś pojźrał z grobu po ojczyźnie swojej,
Zawołałby co garła: wracam znowu, zkądem,
Żebym tak srogim z Polską nie ginął nierządem.
Co rok to nowe prawa i constitucye,        5
Ale właśnie w tej wadze jako minucye.
Poty leżą na stole, poty nam się zdadzą.
Poki astrologowie inszych nie wydadzą.
Dalej w kąt albo małym dzieciom dla zabawy;
Założyłby naszemi Sukiennice prawy.        10
Nikt nie słucha, żaden się nie ogląda na nie;
Szlachta tylko uboga i biedni ziemianie,
Którzy się na dziesiątej opierają części.
I to ledwie, tak inszy stan Polskę zagęści.
Mądry, możny, albo kto dostąpił honoru,        15
Księstwa, grabstwa, ten wolen; niechajże poboru
Szlachcic który nie odda, zaraz mu po szląsku
Pozwy, egzekucye ślą na onym kąsku,
Że niejeden niestetyż z serdecznym dziś płaczem
Z dziatkami cudze kąty pociera tułaczem.        20



  1. Gen. 30, 37.
  2. Dopisano: Delinquunt reges, plectuntur Achivi; skreślono: Condycya stanu szlacheckiego.