Strona:PL Wacław Potocki - Ogród fraszek T2.djvu/162

Ta strona została przepisana.

Aczci nietrudno o kij chceli kto psa wybić,
O potrzebę, kto nalać albo brzuch narybić.



173. Na chlubnego. (P.)[1]


Jeden pan swej gromadzie na Rusi powiadał,
Że w obozie potrawy też, co hetman, jadał.
Aż wojt pochlebując mu: wsi znajemy taki,
Choćby tylko na świecie try były osmaki,
Jeden przedsia u tebe, nemoż to chybyty,        5
Dobrodiju nasz pane, ze troch musi byty.



174. Omyłka białogłowska w łacinie.


Przyjechawszy do grodu jedna pani wdowa,
Pewny zapis tamtemu regentowi poda.
Napisawszy, jako rzecz, w księgach, przyzwoita,
Po łacinie go regent wdowie owej czyta.
Słysząc ta kilka razy w zapisie: post fata,        5
Minął, rzecze, mięsopust, w post nie trzeba swata.
Nie tom kazała pisać, pisz waszmość inaczej.
Aż jej to z wielką biedą regent wytłumaczy,
Że u nas fatum śmiercią. Kwituje z ochoty,
Schowajcie się z tym swatem do inszej w zaloty.        10



175. Panię młode z żołnierzem starym. (N.)


Z starym grzecznym żołnierzem, panię młode głupie,
Na bankiecie przy ludzi zwadziwszy się kupie,
Że go Jasiem nazowie, srodze go to nęka.
Pojedynkowi serce nie zdole i ręka;
Jeśli kupą żołnierzow, pełen Kraków wszędzie,        5
I on się pewnie na nię do zwady zdobędzie.
Więc balwierza przekupi, gdzie się żołnierz galał,
Żeby mu jak najlepiej oczy mydłem zalał.

  1. Dopisao: Choćby try osmaki były na całym świecie, u ciebie oden być mus.