Strona:PL Wacław Potocki - Ogród fraszek T2.djvu/183

Ta strona została przepisana.

Nazajutrz skoro śniegu niemało przybędzie,        35
Daruj mi dobrodzieju sani po kolędzie.
Aż wsiadając na swoje, sługą do mnie wskaże:
Ofertow dość a w rzeczy nic pan nie pokaże.
Dość na gościa dobrego, rzekę, bytu zażyć,
A nie uczęstowawszy z domu go posażyć.        40



209. Non amo sapientem, qui sibi non sapit. (P.)


Przyszedł szlachcic, przepiwszy wieś, po żebraninie
I prawi oratią do mnie po łacinie,
O królu macedońskim, Wielkim Aleksandrze,
Jako mowił i wszędy postępował mądrze.
Odpowiem, że tenże krol powiedział waleczny:        5
Nie kocham w grzecznym, co sam sobie nie jest grzeczny.
Nie kocham w mądrym, który nie jest mądry sobie.
W zdrowiu, panie, potrzeba, myśleć o chorobie;
W dobrym mieniu o nędzy, jeśli go chcesz słuchać;
Już to po czesie bywa, sparzywszy się dmuchać.        10
Mistrzem jest doświadczenie, ale głupich ludzi;
Spaliwszy gruszkę w piecu późno się obudzi.
Jeśli kto substantią w młodym wieku przepił,
Żebraczym się na starość chlebem nie pokrzepił.
Dawszy mu potem orta, uczciwszy obiadem:        15
Więc bądźcie Urowieckim wszytkim swym przykładem.



210. Pospolite ruszenie. (N.)


Dano znać do obozu od placowej straży,
Że nieprzyjaciel nocą na imprezę waży,
Że Kozacy strzelają często z samopałow.
Toż rotmistrz: dobosz obudź Ichmości do wałow;
Niechaj każdy przy swoim zbrojno stawa koszu;        5
Nie mijajże żadnego namiotu, doboszu!
A ten: wstawajcie Waszmość czym prędzej dla Boga,
Pan rotmistrz rozkazuje, bo już w polu trwoga.
Aż jaki taki w swoim ozwie się namiecie:
Bij kto skurwego syna kijem, niech nie plecie.        10