Strona:PL Wacław Potocki - Ogród fraszek T2.djvu/243

Ta strona została przepisana.

Wiedząc, czym Słowikowski był u tego dworu,
Mógł przezeń do pańskiego łacno przyść faworu.
Pyta go o przyczynę tak nagłej niemocy.
A ten, w rzeczy po długim wstydzie: dzisia w nocy
Straszna mi się bolączka, tam kędy najgorzej.        15
Wydała i pewnie mię nie długo umorzy.
Cieszy go żyd i widzieć gwałtem się napiera,
Jeśli się już zebrała czy dopiero zbiera;
Ksiądz a doktor, powieda, niczem się nie brzydzi,
Ten jak się wyrzec wstydził, tak ukazać wstydzi.        20
Toż poczuwszy, że się już na panewce pali,
Wlazł na stoł i nabity karthaon wywali.
Podsadzi się żyd, wszytko chcąc widzieć opatrznie,
Gdy mu ten w oczy, w uszy, w gębę nawet natrznie,
Pełne smrodu zanadrza, i broda i suknie.        25
Tedy się wrzód na samo pojźrenie przepuknie?
Rzecze Słowik: Żyd na łeb przemierzywszy wschody,
Ku Krakowu nieborak pospieszył w zawody.
Pan śmiejąc się ozdrowiał; sposob leków nowy:
Kto inszy wziął lekarstwo a kto inszy zdrowy.        30



76. Do jednego senatora.


Nierządem Polska stoi, mówiłeś w senacie.
Idźże do Rzymu a nam wioski zostaw, bracie.
Tu umrę, gdziem się rodził; tam się wrócę, zkądem;
Siedź ty w Rzymie; wytrwam jaw Polszczę ztym nierządem.



77. Na skąpego. (N.)


Pewnego we Francyej ten był zwyczaj miasta,
Obsyłać się, jeśli kto wieprza zabił z ciasta,
To pieczenią, to głową, kiszką, schabem, chrzeptem.
Puść na kata złodzieja i z jego conceptem.
Skępiec jeden tłustego zabił wieprza w domu.        5
A nie chcąc, choć był wszytkim winien, stać nikomu,
Radzi się z tym sąsiada, z którym przyjaźń bliska,
Jakoby mógł i szkody ujść i obmowiska.