Nie on, lecz sami na się, gdy w pacierzu mowią,
Odpuść nam, jako i my, ten dekret stanowią.
Kruk krukowi, choć sobie oba stawią pole,
Ksiądz księdzu, choć się wadzą, oka nie wykole.
Niechże się wmiesza czajka między kruki jedna,
Między tych szlachcic, zaraz na się ich pojedna:
Nie klująć go, ale klną dla onego snopku.
Cóż mówić o ubogim nieszczęśliwym chłopku?
Swoje zdrowie odważa, tak ta niwa rodzi,
Czy to w polu, czy w domu, kto na czyje godzi.
Bóg nieuchronnym okiem obie widzi stronie:
Kto swą napaścią, a kto umiera w obronie.
Uważajcie królowie, naprzód chrześcijanie,
Pierwej, niżli do bitwy wojsko w szyku stanie:
Jako wiele tysięcy dusz ludzkich w żelezie
Na śmierć się waszej kwoli odważa imprezie.
Nie znając, nie wadząc się, gdzieś od kraju świata,
Abo więc rodzonego brat zabija brata.
Czytamy w historyach pamiętne przykłady;
Niemasz w drapieżnych źwierzach tej zbrodnie, tej zwady.
Dziś już ten cud spowszedniał, bo się w domu z sobą
Mordują, co pod jedną leżeli wątrobą.
Na wasz się to karb wszytko dzieje: wy rachubę
Dacie, żeście tyle dusz zegnali na zgubę.
Cóż pisać o kalectwie, o głodzie, o morze,
Co o gwałtach panieńskich, gdyż to wszytko w sforze