Strona:PL Wacława Potockiego Moralia T1.djvu/040

Ta strona została przepisana.

Przy kim stoi niewinność, a na cóż jurysty
Po ratuszach najmować w sprawie oczywisty?
I zdobić i słowy jej nie trzeba zaprawiać,
Bo jako trupa darmo chcieć na nogi stawiać,
Tak kto niesprawiedliwą racyami wspiera,
Żeby wziął płacą, darmo sędziom czas odbiera.
Tym się samym z sekretu wydaje, że chromie,
Kiedy język i głowę patron nad nią łomie.
Sama prawda patronem i jurystą sobie,
Bo jako złoto, ogień wytrzyma na probie.
Ale bróździ reguła na ratuszach dawna:
Sprawiedliwa — przyznają — cóż, kiedy nie prawna.
Na tę jednak regułę po łacinie i ja
Odpowiedam: Summum ius, summa iniuria.
Gdzie się ściśle pisanych słów trzymają sędzie,
Tam dekret żadną miarą bez krzywdy nie będzie.
Toporem prawo w księdze tymże ostrzem rąbie
Drzewo i sęki w drzewie, którym miękkie głąbie.
Ale kiedy go zdrowy rozum trzyma w ręku,
Umie zelżyć na głąbiu, przyłożyć na sęku.
Zawsze statut jednaki, ani zna odmiany:
Grzechy się odmieniają, na które pisany.
Nie tylko starym żydom straszna ta siekiera:
Siłu i chrześcijanów zabija litera.
Jeśli do pisanego sprawiedliwość prawa
Pójdzie przy gramatyce, musi być dziurawa,
Zwłaszcza w takiej liczbie praw, gdzie jak w korcu maku,
Przez dziesięć lat i dłużej trzeba szukać braku;
Skąd patron wybrawszy, co do sprawy mu służy,
Na to oczy, co bronić mogło jej, zamruży.
Na dwunastu Rzym, na dwu żydzi swoje mieli