Strona:PL Wacława Potockiego Moralia T1.djvu/043

Ta strona została przepisana.

Ręce łomie, a w sercu swe pociechy liczy:
Syn, że długo czekaną wioskę odziedziczy,
Żona zaś, że dostanie młodszego za dziada;
Jeśli stara, że będzie wolną sobie, rada.
A na cóż takim prefik do pogrzebów szukać,
Kiedy i sami ludzi umieją oszukać?
Ba, jeszcze lepiej, bowiem czego nie umieją
Prefiki, grzebąc mężów nasze wdowy mdleją;
A potym swych panienek pytają sekretnie,
Jeśli modnie i jeśli zmyślały nie szpetnie.
Są i w dzieciach i w żonach, ale by je złotem
Pisać trzeba, przykłady, gdzie własnym żywotem
Szczyrych łez, serdecznego potwierdzając żalu,
Skakały, którym gorzał umarły, do palu.
Niech kto szuka, nie znajdzie szczyrszego dziś między
Żalami, jako zgubę kochanych pieniędzy;
Teć znowu na przyjaznej fortunie zawisły.
Dzieci dorosłych? szukasz węgorza w pół Wisły:
Pierwej, niż niewód sprawi, niż łodzi dosiędzie,
Komu się z garści wymknął węgorz, w morzu będzie.


Bliższe serca kolano, niż pięta.

Nie słusznie mię pokrewny jeden o to winieł,
Żem nie jemu, ale swym dzieciom dobrze czynieł,
Choć o cokolwiek i on, a mogło być ze mnie,
Widząc potrzebę, nigdy nie prosieł daremnie.
Aż skoro mi się jego nadprzy[krzy]ła skrzęta,
Bliższe — rzekę — kolano serca, niżli pięta.
Ani tego potrzeba tłumaczyć waszeci,
Że od kolana zową pokoleniem dzieci.