Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 022.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

(oczy dziewcząt są czasami tak bystre), jak cień czarnych rzęs padał na policzki, mające matową bladość słoniowej kości, i ciemne włosy, co bujnymi zwojami otaczały czoło.
Uciekła do swego pokoju i tam zamiast się szybko ubierać, jak tego wymagała spóźniona godzina, rzuciła się na kanapkę i zakryła twarz rękami.
— Księżniczko, księżniczko, trzeba się spieszyć! — wolała Drylska, przyzywając na pomoc garderobianę.
Ale Natalia nie zdawała się jej słyszeć; w myśli jej był jakiś chaos dziwny, niepojęty dla niej samej. Gniew, wstyd, oburzenie, mięszały się z miększemi uczuciami i cisnęły jej łzy do oczu. A przecież gdyby kto postrzegł ją i zapytał, czego płacze? nie potrafiłaby na to odpowiedzieć. Pragnęła, aby ją zostawiono w spokoju, aby mogła myśleć, marzyć, płakać do woli. Czy ubodły ją tak dotkliwie żarty hrabiego, czy też w głębi jej wzruszenia tkwiła owa postać nieznajomego, spostrzeżonego w przelotnej chwili? Natalia sama tego nie wiedziała.
— Drylsiu — wyrzekła wreszcie — że też ten Emilian musiał nas zobaczyć!
— Bo też księżniczka na nic nie uważa: a ja mówiłam, prosiłam...
I zabierała się wypowiedzieć długą litanię żalów, kiedy dziewczyna przerwała jej z nienacka:
— Kto to stał z hrabią na wystawie?
— Nie wiem, ale jeśli kto z gości, to się dowiemy przy obiedzie; trzeba się prędko ubierać.
Tym razem Natalia nie stawiała oporu naleganiom ochmistrzyni. Podniosła się szybko z kanapki i garderobiana zaczęła wprawną ręką układać jej włosy. Nim jednak zdołała ukończyć toaletę, dzwon obiadowy dał się słyszeć.
— Boże! — zawołała Natalia — znowu nie będę gotowa, znowu ten nieznośny Emilian będzie się ze mnie wyśmiewał!