Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 100.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Aurelia też nie próbowała bronić ani siostry, ani Drylskiej; siedziała przygnębiona, nieruchoma pod szyderczym wzrokiem męża. Ten jednak nie zwracając na to uwagi, mówił dalej:
— Natalia przynajmniej dowiodła, że ma sumienie, uczciwość. Nie oddała z zimnem wyrachowaniem swej ręki bez serca, nie obiecywała, czego nie mogła dotrzymać, nie kłamała uczucia, aby zdobyć sobie świetną partyę. I trafiła właśnie na Leopolda. Oto zwykła sprawiedliwość losu. Prawdziwie byłoby to śmiesznie, gdyby...
Nie dokończył zaczętego frazesu, a raczej dokończył go wybuchem szyderczego śmiechu.
Hrabina słuchała go w milczeniu, przyciskając złożone ręce do piersi.
— Więc nigdy mi nie przebaczysz? — szepnęła wreszcie.
— Przebaczyć ci? żartujesz zapewne, Aurelio; mógłby cię ktoś usłyszeć i zdumieć się tem słowem. Przebaczyć ci! alboż nie jesteś wzorową żoną? alboż nie jesteśmy wzorowem małżeństwem? Przecież mówimy teraz o Natalii, tylko o Natalii.
Nie próbowała przerywać mu więcej, jak istota zrezygnowana na los nieuchronny, a hrabia ciągnął dalej:
— Bądź jak bądź, jestem bardzo niekontent z tego, co się stało. Rad byłem, jak najprędzej pozbyć się odpowiedzialności, którą ściąga opiekowanie się romansowemi pannami. Natalia ze swoim rezolutnym charakterem nabawić nas może kłopotu.
— Alboż masz jakie posądzenia? poszlaki? — spytała niespokojna Aurelia.
— Zabawna jesteś; czyż mężczyzna ma być w takich rzeczach domyślniejszy od was kobiet, u których przecież przebiegłość jest rzemiosłem? Jestem tylko tego przekonania, iż Natalia musiała mieć powód do odrzucenia Leopolda i jego milionów, skoro inne w tem położe-