Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 130.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ażeby nie narazić się na żaden wyrzut, Natalia się uzbroiła jedną z tych bezpożytecznych robótek, któremi kobiety tak chętnie zabijają czas, i usiadła w milczeniu, na pozór cała zaabsorbowana poruszaniem szydełka. Pomimo to jednak od czasu do czasu spoglądała z pod oka na siostrę z nieokreśloną trwogą.
Wśród zwykłego wyrazu znużenia, cechującego twarz hrabiny, widoczne były symptomata niepokoju, niecierpliwości nawet; oczy jej zwykle przyćmione, migotały przelotnymi blaskami, a ciemne brwi łączyły się prawie nad nosem w jedną linię groźnem ściągnięciem.
Fakt ten nie miał w sobie nic dziwnego; ludzie apatyczni bądź to skutkiem charakteru, bądź okoliczności, nie są wcale skłonni do pobłażania dla tych, co ośmielą się zamącić im zwykły spokój.
Ale Natalia nie wiedziała o tem wcale, nie miała pojęcia, o ile siostra była uwiadomiona o zbrodniach, przez nią popełnionych, i poruszała machinalnie szydełko, rozmyślając nad sposobami, dania wiadomości Romualdowi o swojem smutnem położeniu. Czuła dobrze, iż wyjść jutro rano do parku było niepodobieństwem i problemat ten najzupełniej pochłaniał wszystkie jej umysłowe władze, gdy nagle przerwał ciszę ostry głos Aurelii:
— Panna Natalia dziś bardzo zamyślona.
Biedna dziewczyna zadrżała, słysząc te zimne słowa, i podniosła na siostrę oczy, obciążone tak wielkim łagodnym smutkiem, iż wzrok ten powinien ją był przebłagać.
— Cóż tak absorbuje pannę Natalię? czy ranne wycieczki do parku, czy też błękitna książeczka? — mówiła niewzruszona hrabina.
Na te słowa robota wypadła z rąk księżniczki, oniemiała, jak gdyby w nią grom uderzył, blada, z rozszerzonemi źrenicami, słuchała dalej, niezdolna odpowiedzieć.