Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 144.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Długi czas spoglądała na hrabinę, szukając próżno w myśli odpowiedzi; zdławił ją wyraźnie zbytek oburzenia.
— Alboż ty jesteś w stanie zrozumieć — zawołała wreszcie — te natchnione wyrazy? alboż ty wiesz, co to jest miłość, serce, prawdziwe uciemiężone uczucia, polotne myśli, niekrępowane niczem?
Z kolei hrabina słysząc to głośne wyznanie wiary, spojrzała na siostrę z prawdziwem przerażeniem. Natalia przekraczała wszystkie granice tolerancji i czyniła jej położenie zupełnie niemożebnem.
— Doprawdy — wyrzekła lodowatym tonem, podnosząc się z miejsca — chciałam postępować z tobą łagodnie, sądziłam, że mam do czynienia z chorem, rozżalonem dzieckiem, a nie z dziką waryatką. Widzę, że jesteś kompletnie szaloną.
— Wiem, wiem, że u was każda prawda nazywa się szaleństwem.
— Nie myślę wcale wdawać się w żadne rezonowania, chciałabym tylko zapytać, zkąd poczerpnęłaś te wszystkie niedorzeczności, które powtarzasz mi od dni kilku? czy przypadkiem nie od autora błękitnej książeczki? To byłoby godne jego i ciebie zarazem.
Natalia była zanadto rozdrażniona, aby mierzyć swoje słowa, lub zważać na ich następstwa.
— Tak jest — zawołała — wiem teraz, że po za waszym zimnym światem konwencjonalizmu istnieje świat inny, prawdziwych uczuć i myśli; wiem, że po za przyjaźnią i szacunkiem małżeńskim, o których mówisz mi zawsze, jest miłość.
Wyznanie to przejęło zimnym dreszczem hrabinę, wskazując, jak złe głęboko zapuściło korzenie w niedoświadczonem sercu siostry. W każdym innym razie słysząc z jej ust podobne rzeczy, Aurelia byłaby bez wahania wyszła z pokoju, nie zadając sobie nawet pracy odpowiedzi; teraz jednak czuła, iż korzystając z gwałtownego wzruszenia