Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 154.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Fortel udał się wybornie. Drylska nie podejrzewając nic wcale, oddaliła się spokojnie, aby zadość uczynić życzeniom swej wychowanki, której łaski pragnęła mocno odzyskać. Zaledwie drzwi zamknęły się za nią, Natalia wychyliła się z okna, dając znać, iż chwila sposobna nadeszła, i natychmiast bilecik zwinięty w kulę, rzucony wprawną ręką, padł na środek pokoju.
Pochwyciła go gorączkowo, rozwinęła i przeczytała. Było tam tylko słów kilka: gwałtowność położenia uczyniła Romualda lakonicznym przeciw zwyczajowi.
— Natalio — pisał — jestem ztąd oddalony, muszę wyjechać jutro ze świtem; co mam uczynić? Czekam twoich rozkazów.
Wiadomość zawarta w tych krótkich wyrazach, była piorunującą, i mogła drugi raz przyprawić Natalię o zemdlenie; przecież zdołała się przemódz, uczuła, iż teraz trzeba było zebrać siłę, energię, nie zaś rozpaczać daremnie.
Rzuciła się ku oknu, i ujrzała znowu nieruchomą postać Romualda, wpatrzoną w nią jak w tęczę.
— Czekaj — szepnęła, wychylając się ku niemu — czekaj, pilnują mię, ale znajdę chwilę, i potrafię rzucić ci odpowiedź, nie odchodź póki jej nie odbierzesz.
Złożył ręce i pochylił czoło na znak zupełnego poddaństwa, i znowu ukrył się w cieniu.
Natalia nauczona smutnem doświadczeniem, zapaliła przy świecy kartkę odebraną, i patrzała, dopóki płomień nie zniszczył jej w zupełności, potem zebrała starannie popioły, które zdradzić ją mogły, i rzuciła je z wiatrem.
Uskuteczniwszy to, dopiero powróciła na swoje miejsce przy oknie, była jednak tak przezorna, iż ukryła przy sobie ołówek i kartkę papieru, nie pisała przecież, myśli jej nie były dość jasne, odebrane wrażenie nie sformułowało się jeszcze postanowieniem.
Teraz patrzała w gwiazdy błękitnemi oczyma, niezdolna zdać sobie sprawy z tego, co dalej czynić miała.