Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 272.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

znawszy wsparcia bratniej dłoni, wyciągała swoją nawzajem ku cierpiącym.
Czy wśród tych wszystkich wysokich zamiarów nie wślizgały się jakie osobiste nadzieje? czy Natalia nie pomyślała, iż domowe szczęście, jakie widziała w domku nad Wisłą, mogło być także jej udziałem? Była ona zbyt młoda, by zwątpić o przyszłości, jednak te dalekie nadzieje nie mięszały jej wcale swobody obecnej chwili, nie były one źródłem troski lub niepokoju. Natalia zostawiała przyszłość losowi, a sama zwracała myśli swoje do obowiązków obecnej chwili.
Hrabia Emilian długo przechadzał się samotny, czekając obudzenia się żony, aż wreszcie skoro otworzono okiennice i podniesiono story w jej pokoju, zażądał ją zobaczyć.
Aurelia wiedziała już od swoich kobiet o powrocie Natalii, i niecierpliwie wyglądała męża. Zarzuciła więc czemprędzej ranne ubranie i odprawiwszy służące, prosić go kazała.
Hrabia w wigilję dnia tego widział żonę, a jednak zobaczywszy ją, doznał dziwnego wrażenia: zdawało mu się, iż spotykali się w odmiennych niż dotąd warunkach. Spoglądał na nią z jakiemś szczególnem wzruszeniem.
— Odszukałeś Natalię? — zawołała Aurelia.
— Tak jest — odparł krótko.
Podniosła na niego niepewne oczy, lękając się jakiego nieszczęścia, i spotkała na jego twarzy wyraz niewidziany dawno, jakby łagodnego smutku — może przebaczenia.
— I cóż? — spytała.
— Znalazłem ją w zdrowiu, życiu i spokoju, zaręczam ci to, bez śladu szaleństwa, które chciałaś w nią wmówić.
— Ale gdzież była? gdzie? — pytała niecierpliwie hrabina.