Strona:PL Waleria Marrené-Dwoista 016.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

mieniu jej wzroku, a czyni to ze spokojem i pewnością siebie, cechującemi nieomylność. Stefcia jest jej pierwszą ciągłą ofiarą.
— Nie zdawało mi się.
— Co pan wie. Tego nie można zauważyć na pierwszy rzut oka. Ciocia od dzieciństwa urobiła ją na swój obraz. Najwyższym stopniem skutecznego despotyzmu jest to, kiedy go się czuć przestaje.
Przypomniałem sobie nieokreślone podobieństwo między dwiema kobietami, które uderzyło mnie odrazu, i musiałem w duchu przyznać pani Zofii trafność spostrzeżenia.
W tej chwili odezwał się dzwonek w przedpokoju i usłyszałem spokojny matowy głos Stefanii. Mówiła po angielsku.
— Otóż i ona! — zawołała pani domu.
— Z kimże mówi?
— Z kim? ze swoją miss Corą; przecież pan nie wyobrażasz sobie, żeby przyszła tutaj sama, jak pierwsza lepsza szwaczka czy nauczycielka.
Dosłyszałem jak Stefania zaleciła swojej miss Corze, by powróciła po nią za godzinę i dopiero gdy drzwi wchodowe zamknęły się za nią, skierowała się ku gabinetowi. Weszła swoim zwykłym, spokojnym ale stanowczym krokiem, i jak gdyby to co czyniła nie przekraczało zwyczajów przyjętych w jej świecie, na twarzy nie miała żywszego rumieńca. Przywitała Zofię, a potem zwracając się do mnie, rzekła:
— Spodziewałam się, że pan uczyni zadość mojej prośbie.
Skoniłem się w milczeniu, bo w tej chwili żadne słowo nie przychodziło mi na usta. W myśli powtarzałem zapytanie, jakie mi zrobiła jej kuzynka. Czego właściwie chciała odemnie ta światowa panna, tak doskonale harmonizująca ze swojem otoczeniem.
Ale ona jakby przeczuwając to, rzekła znowu:
— Odważyłam się na ten krok bo...
Tu zawahała się chwilę i podniosła na mnie oczy, w których zagrały nagle blaski.
— Bo nie mogłam dobrze pojąć tego co pan u nas mówiłeś. Czy zechcesz się lepiej wytłómaczyć?
— Najchętniej, chociaż zdaje mi się że mówiłem jasno.
Wstrząsnęła głową z wyraźnem powątpiewaniem.