Strona:PL Waleria Marrené-Dwoista 039.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdziwieniem, usprawiedliwionem małą znajomością kobiet podobnych — Stefania ma już lat 22, a panu jej przecież nie dadzą.
Pomimo ciągłego śmiechu była to kobieta patrząca na życie tak, jak na nie patrzył jej świat. Emancypowała się gdy chodziło o słowa, o żarty, w czynach jednak była bardzo konsekwentną. Wyśmiewała się z pana Alfreda, na złość ciotce urządzała schadzki pomiędzy mną a Stefanią, ale kiedy na seryo była mowa o małżeństwie kuzynki, przeszkadzać mu nie chciała.
— Wszakże pani sama doradzałaś mi gwałtowne środki! — zawołałem oburzony.
— Wielka rzecz — odparła niezmięszana — mówi się tyle rzeczy.
Mogłem odpowiedzieć, że nie należę do tych którzy na wiatr słowa rzucają, ale sprzymierzeniec ten był dla mnie konieczny, musiałem starać się o jego łaskę a przynajmniej nie obrazić go niczem.
Prosiłem, błagałem, a że pani Zofia lubiła miłość i miała pomimo wszystko słabość do zakochanych, udało mi się wreszcie skłonić ją do oddania listu. Nazajutrz z wolą jej czy bez woli musiałem mówić ze Stefanią, o to już nie pytałem się wcale i o oznaczonej godzinie przyszedłem.
Wchodząc usłyszałem żywą rozmowę. Zofia przekładała coś swojej kuzynce, była zapewne orędowniczką pana Alfreda, bo ujrzawszy mnie umilkła nagle.
Stefania miała twarz zarumienioną, może od łez, może od wzruszenia, źrenice jej rozszerzone pałały. Trzymała w ręku papier, w którym poznałem mój list pisany wczoraj. Na mój widok powstała prosta, sztywna, jakby nad sobą zapanować chciała.
— Czemu pan mi to piszesz? — zawołała gwałtownie — czyż nie dość mam własnego nieszczęścia, czy mam jeszcze twoje mieć na sumieniu?
— Stefanio! ty nie możesz uczynić tego co będzie twojem i mojem nieszczęściem. Zrozumiesz, że są rzeczy przechodzące prawa rodzicielskie, których nikt wymagać nie może. Zerwiesz to nienawistne małżeństwo.
Przemawiałem jakbym mógł narzucić jej moją wolę i uczyniłem to widać bo ona załamała ręce i szepnęła przez zaciśnięte usta: