Strona:PL Waleria Marrené-January tom I 060.jpeg

Ta strona została skorygowana.

ściślej z Januarym związane, gdy przez dwa dni nie pokazał się wcale na zwykłem miejscu.
— Gdzie January? Ignaś powinien to wiedzieć najlepiej — dorzucił ktoś z boku.
Ignaś przyszedł po niejakim czasie; pokazało się jednak, że nie wiedział więcej od innych. Mieszkanie Januarego od dwóch dni było zamknięte; napróżno pukał i dzwonił, — drzwi pozostały nieubłaganemi, żaden głos z wewnątrz słyszeć się nie dał.
— Może gdzie wyjechał?
— Może chory?
— Może zapracowany?
Domysły te, wychodzące z rozmaitych ust, były tylko domysłami. Ignaś zbijał je zwycięzko jedne po drugich, bo naprzód: gdyby January wyjechał, wiedziałby o tem prawdopodobnie stróż domu, w którym mieszkał, tembardziej, że usługiwał mu często. Gdyby był chory, z pewnością posłałby po przyjaciela. Pozostał więc tylko trzeci domysł, czyniący zaszczyt pracowitości młodego uczonego. Jednakże January pracował zawsze, a pomimo to nie zapominał o tej logicznej konsekwencyi, iż pożywienie jest niezbędnym warunkiem życia, a życie znów koniecznym warunkiem pracy; można więc było stawić sto przeciw jednemu, że nie omieszkiwał podtrzymywać sił swego organizmu... tylko może podtrzymywał je w innej restauracyi.
Przypuszczenie to przywiodłoby niezawodnie do rozpaczy nie tylko właściciela gastronomicznego zakładu, ale i wszystkich gości bez wyjątku, i z tego zapewne powodu nikt go nie sformułował.
Tymczasem ten mały wypadek mocno zajmował wszystkich, i naturalnie był tematem rozmów i rozmyślań zebranego kółka; ale, pomimo to, nie było gwaru i ruchu do-