Strona:PL Waleria Marrené-January tom I 085.jpeg

Ta strona została skorygowana.

— I cóż ztąd, skoro spotkałyby się z innemi, któreby im zaprzeczały; skoro nie miałbym prawa wyrzucić tego, coby się mnie nie podobało. Dziennik powinien być jednolity. „Hasło“ nie może służyć, ani dwom panom, ani dwom ideom.
— I zamierzasz utworzyć własne pismo?
— Tak jest! staniemy naprzeciwko siebie z piórem w reku i będziemy walczyć na zabój... Ostrzegam cię!
— Wiem, że jesteś strasznym przeciwnikiem, ale nie zostawiasz mi wyboru.
— Przeciwnie! Moje warunki są następujące: Będę miał główne kierownictwo pisma, ale pozostawię twoich współpracowników na miejscu, i wzajem twoje artykuły przyjmować mogę bez kontroli, byle były opatrzone podpisem. Jak widzisz, ja także robię wszystkie możliwe ustępstwa.
Karol namyślał się chwilę.
— Nie, to być nie może! — wyrzekł wreszcie stanowczo. — Ja nie mogę pozwolić, by mój dziennik obrócił się przeciwko idei, której służę.
— Ha! w takim razie układy zerwane i możem bez metafory postawić między siebie kwestyę wszechludzką, według pesymisty Carlyle’a: czy możesz zabić mój dziennik, lub też, czy mój dziennik zabije „Hasło“?
I po tych słowach, w których mieściło się więcej jeszcze prawdy, niż w zwykłych żartach ludzkich, rozeszli się, zamieniwszy zaledwie pożegnanie.
Dotąd myśl ta założenia dziennika leżała u Januarego w dziedzinie abstrakcyi; teraz on, przekonawszy się, że układy, jakie zamierzał przeprowadzić z „Hasłem“, do skutku dojść nie mogły, nie łudząc się więcej pod tym względem, postanowił działać na własną rękę i działać szybko i stanowczo.