Strona:PL Waleria Marrené-Jerzy i Fragment 016.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
LIST III.
HENRYK DO JERZEGO.

„Nie będę ci próżnemi słowy dziękował za twój list, mój drogi. Wiem, że ludzie jak ty, niełatwo się spowiadają, a ja twoję szczerość ocenić umiem. Bądź spokojny; o ile potrafię, starać się będę miejsce twoje zastąpić, choć nie wiem czy zadaniom twoim podołam. Między nami jest wielka, kardynalna różnica: ja mam pracę, dobrą wolę i cierpliwość starości, ty geniusz i siłę młodą. Wszakże uczynię co będę mógł, by rozpoczęte doświadczenia i prace najmniej straciły na twojem oddaleniu. Żądam tylko od ciebie dalszych i szczegółowych listów z tej podróży. Twój Lucyan zaciekawił mnie, jako typ szczególny. Obok wszystkiego jednak co mi piszesz na jego pochwałę, poznaję w nim jedno z tych wiecznych dzieci, któremi los miota i które nawzajem miotają cudzym losem, a mimo złotych serc i najlepszych chęci, są nieraz nieszczęściem dla siebie i drugich. Określiłeś go sam jednem słowem i potępiłeś: nie wiesz jakiego hartu jest to złote serce, a hart dzisiaj stanowi człowieka, hart i świadomość siebie. Lękam się ludzi którym go braknie, jak lękałbym się na piasku budować gmach bez podwaliny. Bo jak obrachować to co nieujęte, jak poznać tego, który sam nie zna siebie? My, co przywykliśmy z matematyczną ścisłością obrachowywać wszystko i wszystkich, co doszliśmy pracą myśli i cierpieniem do pojęcia, że tylko fałszywe uczucia nie znoszą światła analizy, którzy wśród wątpiącego świata potrafiliśmy zdobyć sobie „credo”, — lękać się musimy podobnych