Strona:PL Waleria Marrené-Jerzy i Fragment 021.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ośmnastoletniej Stasi, jedynej odrośli starego rodu, skupiło się jej serce. Widziałem że ją kocha trwożną miłością tych, którym żadne cierpienie oszczędzonem nie było, ale miłością bez zazdrości i żółci, rozciągniętą do wszystkich, których kochała Stasia. Lucyan wiele znać mówił o mnie babce, bo przyjęty zostałem serdecznie.
Czas jakiś pozostaliśmy sami na ganku, gdyż Lucyan, jak mi mówiono, był na przechadzce z narzeczoną. Wykształcony umysł staruszki zachował całą bystrość, a nabrał wysokiego polotu. Tak długo żyjąc na świecie, nie dziwiła się już niczemu i miała dla wszystkiego pobłażanie wiedzy. Wdzięk szlachetności i rozumu otacza jej czoło. Patrzyłem z dziwną sympatyą na tę kobietę, która stała w życiu jak pomnik przeszłości, bez goryczy dla następnych pokoleń, śmiało mierząc się oko w oko z widmem starości i czerpiąc w niej spokój mądrości i rezygnacyi. Jest to jeden z tych wysokich duchów, które bliżej zachodu świetniejszem błyszczą światłem, a przed tą głową, nad którą przeszły burze życia nic złamawszy jej, warto schylić czoło.
W jej towarzystwie czas mijał mi szybko, czułem się jakby pomiędzy swoimi. W końcu młoda para ukazała nam się w głębi szpaleru i dwoje tych ludzi pięknych i promiennych szczęściem, tworzyło słoneczny obraz na tle lip starych, który rozjaśnił ten dom sędziwy i poważne oblicze babki. Lucyan był tak rozkochany, że wzroku nie zdjął ani na chwilę z twarzy narzeczonej; zdawał się ją otaczać miłością nieskończoną i zapominać, że świat istnieje w koło niego, że stąpa po ziemi. Dla mnie, com go znał tak dobrze we wszystkich fazach serca i ducha, wydał się on jakby przytworzony, odsłonił mi nowe oblicze.
Nie sądziłem nigdy, by ta miękka dusza zdolną była do tak silnego uczucia, i nie wahałem się tu powtórzyć oklepanego frazesu, że miłość jest wielkim mistrzem. Ale też, spojrzawszy na Stasię, każdy zrozumieć go mu-