Strona:PL Waleria Marrené-Jerzy i Fragment 118.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

baczymy wcale. Walka która mnie czeka, będzie ciężka. Ty nie znasz miary goryczy jaką mam w sercu: otóż nie chcę by ta gorycz weszła w krew moją. Będę walczył z nieufnością i szyderstwem, ze zwątpieniem i niechęcią; ufam że zwyciężę, a wówczas stanę przed tobą z pogodnem czołem i będę mógł powiedzieć o tych co mnie zawiedli — słowo, które się mówi umarłym: pokój z niemi!




LIST XVII.
JERZY DO HENRYKA.
(Trzy miesiące później).

Czas mija, Henryku, przynosi ukojenie i pewien rodzaj względnej ciszy. Nie dał mi on dotąd jednak tego, czegom od niego żądał, — prawdziwego spokoju. Kto raz odetchnął atmosferą miłości, czyja pierś raz zabiła uczuciem potężnem, ten ciszy nie odnajdzie już nigdy może. Jednak pracowałem i trzeźwiłem się. Były dnie całe, w których nie cierpiałem; ale w dniach podobnych zagłuszałem wewnętrzną istotę zewnętrznym światem; czułem że gdybym zajrzał w głąb mego ducha, znalazłbym tam boleść nieuleczoną, że lada słowo, myśl, zbudzi znów „wspomnień pieśń dziką, echową,” jak ją nazwał poeta.
Z tym stanem walczę dotąd i walczę napróżno. Mam serce niemęzkie, Henryku. Szczęście moje przeszłe, uczucie, na złudzeniu oparte było, i cóż ci powiem, żałuję złudzenia! Zdaje mi się, że lżejby mi było cierpieć, gdyby