zachowała wysoką wartość, bo poeta wyprzedzał swych współczesnych, a w to co pisał umiał tchnąć ducha, który nigdy nie starzeje — kursa te są pomnikiem historycznym“.
Rzecz bardzo naturalna, iż w pół wieku po ich wygłoszeniu prelekcye Brodzińskiego mają wartość jedynie jako dokument względem jego umysłowości. Rrzeczywiście wypowiada się on w nich najdokładniej, możemy z nich zrozumieć miarą jego sądów, punkt widzenia, i stanowisko krytyczne.
Pod niektórymi względami a szczególniej w kwestyach estetycznych stanowisko to nie różniło się wiele w zasadzie od całej plejady ówczesnych pisarzy wykarmionych na ideach końca ośmnastego stulecia we Francyi.
Francya była wówczas rzeczywistą przodownią umysłową Europy. Wielkie wypadki dziejowe, przewaga oręża, bogactwo literatury nadawały jej tą rolą nawet względem narodów, które z nią wojowały; u nas tem bardziej torowały im drogą sympatye narodowe i polityczne wypadki.
Brodziński pod wielu względami odrzucał idee encyklopedystów nade wszystko odrzucał ich antyreligijne dążenia, gdy sam był głęboko wierzący, przecież nikt z pod prądów wieku swego wyzwolić się nie może, a miękka natura naszego poety mniej niż wielu innych była do tego zdolną, to też walcząc przeciwko manii cudzoziemczyzny w tem, co ona szkodliwego miała dla kraju, zostawał przecież pod wpływem literackich doktryn wyznawanych wówczas powszechnie.
Brodziński zarówno jak Niemcewicz szukał w literaturze jedynie celu etycznego i użyteczności. Nie pojmował zgoła wartości artystycznej dziel objektywnych, żądał od autora tendencyi i tą stawiał na pierwszym planie.
Było to znamieniem ogólnej epoki a nadewszystko było znamieniem naszej odradzającej się literatury. Kraj cały widział w niej jedynie palladyum zbawienia, sposób ratowania się od zagłady, i kiedy wszystko zdawało się straconem, garstka intelligencyi narodu na tem polu widziała jedyną możliwą i pożyteczną działalność.
To było bodźcem wszystkich autorów naszych, to pchnęło Niemcewicza do produkcyj teatralnych, dlatego księżna Wirtembergska pisała swoją Malwinę, a Generał Kropiński Adolfa i Julię. Tak pierwsza jak drugi chcieli dowieść, że język polski pogardzony i zaniedbany przez warstwy, które najsilniej popierać go były powinny, nadawał się do miękkich zwrotów i cieniowania subtelnych uczuć.
Strona:PL Waleria Marrené-Kazimierz Brodziński-studyum.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.