przyzwoitszych mu zatrudnień i zabaw, czerstwość fizyczną i swobodę moralną niosących“.
Słowa te dowodzą tak zupełnej ślepoty na znaczenie umysłowego ruchu, na jego konieczność i dobroczynne działanie, iż przytaczamy ustęp ten we własnych słowach autora jako smutny dowód, jak fałszywa doktryna obałamucić może nawet trzeźwy umysł i do jakich doprowadzić go rezultatów.
Rozumowania jego w tym względzie są tak dziwaczne, iż nawet na zbicie nie zasługują, zbijać je bowiem byłoby toczyć istną walkę z wiatrakami. Dziwią nas one tylko, a dziwią tem bardziej iż dla każdego autora zamiłowanego w swoim zawodzie odrzucenie ksiąg i nauk stanowiłoby największe nieszczęście. Musimy więc w tym wybryku umysłowym Brodzińskiego dopatrzeć znowu wpływ szkoły francuzkiej i sentymentalizmu Rousseau, jakkolwiek z pod niego wyzwalał się pod wielu względami polski krytyk.
Szczęściem wady te ograniczały się do ogólników, a znikały przy szczególnych rozbiorach.
W kursach literatury polskiej Brodziński okazuje szczególną troskliwość o język i jego kształcenie, broni Trembeckiego przeciw czynionym mu zarzutom co do nowych zwrotów i wyrażeń jakich używał, a jakkolwiek uważał, iż cała epoka stanisławowska zerwała z tradycyą narodową, ocenia jednego po drugim pisarzy tego czasu z wielką sprawiedliwością a podciągnąwszy kształcenie języka pod rubryką użyteczności, znajduje znowu punkt wyjścia nie uciekając się nawet do rozkoszy imaginacyi jak w Iliadzie, — na którym może pogodzić swoje sądy z ogólną zasadą. Oddaje sprawiedliwość wielkim zasługom księdza Konarskiego, Naruszewicza, Krasickiego.
Wśród całej jednak plejady stanisławowskich pisarzy wyróżnia stanowczo Woronicza, o którym odzywa się z największą czcią i miłością.
Szlachetna postać tego męża, kierującego się zawsze w słowach, pismach i czynach, niezachwianą miłością wszystkiego co swojskie, zasługiwała na takie uznanie.
A przytem można śmiało powiedzieć, że pomiędzy twórcą Sybilli i Asarmota, a piewcą Wiesława, istniał rodzaj duchowego powinowactwa i jeśli nazwano Brodzińskiego poprzednikiem wielkich poetów naszych, to równie słusznie Woroniczowi należy się miano poprzednika Brodzińskiego.
W wykładzie literatury współczesnej, nie potrzeba już było pracowitych badań, którym się tak sumiennie oddawał, ale na-
Strona:PL Waleria Marrené-Kazimierz Brodziński-studyum.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.