ciąć piąty akt, jako niezwiązany z całością. Te drobne fakta świadczyły wymownie o bezwiednej potrzebie pogodzenia prawideł sztuki, które wówczas za niewzruszone uważano, z koniecznościami czasu, świadczyły, że w wielu umysłach kiełkowały zarody kierunków, które starły się i w starciu nabrały konkretności.
Brodzińskiemu wszechstronniejsze wykształcenie i badawczy umysł nadały przeciwne stanowisko. Zaznajomiony wcześnie z literaturą niemiecką, kształcony na ich wzorach, a nadto zaczerpnąwszy w pierwszej młodości wśród życia na łonie natury i pomiędzy ludem przedziwne poczucie prawdy i wstręt do wszystkiego co tchnęło konwencyonalnością i fałszem, nie mógł pogodzić się z panującemi prądami, czuł, że z rzeczy, które czczono i za wzór stawiano, dawno uleciał duch, a pozostała forma tylko, i że forma ta nie mogła już odpowiadać potrzebom i aspiracyom obecnej chwili.
Z drugiej strony romantyzm przekradający się wówczas do literatury ojczystej nosił cechę ślepego naśladownictwa kierunku germańskiego, a tym sposobem zarówno jak klasycyzm był obcą naleciałością niezwiązaną wcale z duchem i potrzebami naszemi.
Walczył więc przeciw temu podwójnemu prądowi, bo jeden jak drugi uważał zarówno szkodliwy dla samoistnego rozwoju języka i piśmiennictwa. I tutaj to pokazuje się cała trafność jego sądu i ważność stanowiska, jakie pomiędzy dwoma skrajnemi obozami zająć usiłował, występując w imię tradycyj narodowych, których nić wysnuwał z głębokiej znajomości naszej literatury.
„Cóżby nam pomógł spór, woła (str. 470 Tom IV), czy na pieniądzach stempel francuzki czy niemiecki jest lepszy. Wszakże potrzeba, żebyśmy mieli stempel własny, wybity na własnym kruszczu.“
Kiedy ogół był zaślepiony panującą modą i nie śmiał podawać w wątpliwość rozmaitych konwencyonalnych form przyjętych w sztuce, Brodziński już czuł ich próżnią. W tragedyach uderzała go śmieszność Turków, Chińczyków, dzikich Indyan przemawiających jednako dyalektem dworskiej etykiety. Powstawał już otwarcie przeciw sławnej zasadzie jedności miejsca i czasu, uważając ją za wymysł zepsutego smaku i powołując się na greckie wzory, które nie krępowały się wcale podobnemi dobrowolnemi trudnościami.
„Lubo nauczycielami Corneille’a, pisze (str. 16 Tom III), był Eurypides i romantyczność hiszpańska, geniusz jego atoli potrafił utworzyć z nich właściwą Francuzom tragedyą. Wielkie jednak
Strona:PL Waleria Marrené-Kazimierz Brodziński-studyum.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.