Tego dzieła są drogie i chwała nie płocha,
Kto zna kraj jak Krasicki, jak Niemcewicz kocha.
Te same myśli spotykamy obszerniej wyrażone w rozprawie o dążeniu literatury polskiej, o której szczególnych marzeniach wspominaliśmy przy teoryach estetycznych Brodzińskiego. Obok tego jednak wyraża on w niej pojęcia o tyle zdrowe i logiczne, o ile takowe dziwacznemi były. W tej to rozprawie wypowiada postulat, który podzielać muszą wszyscy, zastanawiający się głębiej nad niedoborami i potrzebami czasu, by ostateczne rezultaty wiedzy stały się dostępne wszystkim bez wyjątku.
I dlatego pisze:
„Nie o to nam iść powinno (Tom IV, str. 308), abyśmy licznemi skarbami biblioteki uposażali, ale o to, aby w rychły bieg poszły, aby wszystkich potrzeb dosięgły, aby ich cząstka rąk ostatniego wyrobnika dojść mogła.“
Postulat ten, jakkolwiek trudny do urzeczywistnienia, świadczy o gorącej żądzy Brodzińskiego, obdzielenia wszystkich skarbami nauki, dopuszczenia wszystkich do tej duchowej cząstki, która się każdemu członkowi społeczeństwa należy, i zrównania ludzi wobec praktycznej mądrości.
Za jeden z głównych dotychczasowych objawów praktycznej mądrości narodów uważał przysłowia. I był na tem polu jednym z pierwszych u nas badaczów. W listach swoich o literaturze, w których rozbierał nieraz kwestye wielkiej doniosłości w sposób łatwy i popularny, zwracał uwagę, jak wiele mądrości skrysztaliło się w nie i przeszło za ich sprawą z dziedziny abstrakcyi w codzienność życiową.
Jeden z tych listów poświęcony jest określeniu wzajemnego stosunku nauk ścisłych z tak zwaną belletrystyką. Brodziński nie rozdziela wcale tych dwóch kierunków inteligencyi, jak to czynią zbyt często uczeni lub poeci, z krzywdą zarówno nauki i sztuki, według niego gruntowna wiedza powinna być podwaliną każdego utworu wyobraźni, wyobraźnia znów powinna czynić wiedzę przystępną, urozmaicać jej suche formuły, uplastyczniać ją niejako. Zasady te, tak proste z pozoru, tak jasno i dotykalnie wyłożone, nie trafiły jednak do przekonania ogółu, i do dziś dnia jeszcze nie weszły w krew i życie naszego społeczeństwa. Wszak można łatwo spotkać się ze zdaniem, iż nauki ścisłe wysuszają serce, stają się zgubne dla wyobraźni. Wszakże na tej zasadzie niektórzy w imię sentymentalnych zasad, sprzeciwiają się naukowemu kształceniu kobiet, ażeby w rzekomo nie zagłuszyć w nich serca,