Dziennikarstwo nie było się wówczas rozwinęło jeszcze, a Brodziński nie pojmował i nie przeczuwał wcale jego znaczenia. A gdyby pojął je nawet to ten ruch gorączkowy i namiętny zpewnością byłby go przeraził i nie odpowiadał wcale jego cichemu i nieśmiałemu usposobieniu.
Czując się coraz słabszym wyjechał w r. 1835 do Karlsbadu i umarł w Dreznie, na ręku współpracownika na niwie literackiej i przyjaciela swego Antoniego Edwarda Odyńca, który po tylu latach, opisał z serdecznem, niestartem wzruszeniem ostatnie jego chwile. Śmierć to cicha łagodna jak życie, odpowiadała temu co sam jakby proroczym duchem napisał.
Koniec życia ludzkiego jest końcem dnia właśnie,
Im kto szczerzej pracował, tem spokojniej zaśnie.
Tę samą myśl podjął Odyniec w wierszu pełnym głębokiego uczucia, napisanym na śmierć Brodzińskiego i pod wrażeniem tej śmierci, a którą Dmochowski przytacza w swoim artykule o życiu i pismach Brodzińskiego.
Brodziński, tak głęboko miłujący kraj rodzinny, umarł zdala od niego; serdecznie przywiązany do żony, dziecka, przyjaciół, nie pożegnał ich przed śmiercią, ciało jego spoczywa na obcej ziemi. Jestto jedna z tych tajemnic losu, prześladującego nieraz ludzi w tem, co im jest najdotkliwsze, a które tak często ma miejsce.
Wogóle można śmiało powiedzieć, iż Brodziński nie miał szczęścia tak w życiu i śmierci, jakoteż i w pamięci potomnych. Zasługi jego nie były i nie są dotąd należycie ocenione, nie wyznaczono mu w historyi literatury ojczystej miejsca, jakie mu się z prawa należy.
Dzisiejsze pokolenie wie wprawdzie kto był Brodziński, ale przyznać trzeba, poprzestaje najwięcej na teoretycznej wiadomości i nie zdaje sobie dokładnej sprawy, ani z jego zasług, ani nawet ze stanowiska jakie zajmował.
Jedni zaliczają go do romantyków, drudzy równie dowolnie mieszczą pomiędzy klassykami, słowem zacna i bezstronna indywidualność jego była najrozmaiciej sądzona, właśnie z tej przyczyny że była zacną i bezstronną, że miała wszystkie zalety nie bijące w oczy, nie skupiające światła jaskrawością barwy.
Sam zresztą czuł dobrze iż nie znajdował należnego oddźwięku w spółczesnych, i nie spodziewał go się w przyszłem pokoleniu, kiedy pisał ten krótki wiersz pełen łagodnego smutku, w którym sam określał dokładnie swoje położenie.