Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 133.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nie ma wspólnego celu, nie ma wspólnej myśli nawet, drogi nasze rozeszły się od dawna. Niech mi wolno będzie poślubić inną”. Nie, to nie wystarczało, trzeba było szukać przyczyn nieistniejących nigdy, grzebać w ohydnych brudach, oprzeć się na fałszywych przysięgach, by uzyskać to, co logiką faktów powinno było uzyskane być z góry. Zresztą zapytywałem samego siebie, kogo ta haniebna komedya oszukać miała? Ci co jej wymagają, nie wierzą jej zarówno jak ci co ją odgrywają. W podobnych wypadkach kto jest krzywoprzysięzcą? czy ten co żąda fałszywej przysięgi, znając zawczasu jej wartość, czy ten co ją wykonywa pod przymusem moralnym?
O tem wszystkiem wiedziałem od dawna, jak mniej więcej wiemy wszyscy o tem co nas tylko pośrednio dotycze. Ale gdy zmierzyłem przepaści kału i brudu, w jakie wstąpić miałem, gdy przyjrzałem się z blizka tej całej kuchni społecznej i tym ludziom co w niej grzebali swobodnie, zadrżałem i cofnąć się chciałem; uczułem, że tutaj nie było miejsce moje, że są rzeczy, do których zniżyć się nie potrafię nigdy. Ale wspomniałem Anielkę i nabrałem odwagi.
Przedewszystkiem trzeba mi było porozumieć się z Leonorą i uzyskać jej przyzwolenie; w takim dopiero razie robiono mi nadzieję — tylko nadzieję pomyślnego skutku. Więc szczęście moje miało znów zależeć od tej zimnej, dumnej, nieubłaganej kobiety, więc potrzebowałem jej łaski! To było pierwsze upokorzenie, jakie mnie czekało; i znów postać