Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 026.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdruzgotał jej bytu. Nie była ona nigdy towarzyszką męża w wysokiem tego słowa znaczeniu, ale raczej rodzajem niewolnicy, z którą pan jej obchodził się łagodnie. Nie dzieliła trosk jego i myśli, żyła po za kołem jego działalności, więc też śmierć męża, zastała ją zupełnie nie przygotowaną do walki bytu, której istnienia nie domyślała się nawet.
Była to jedna z tych istot, co nie czują rwących prądów przyszłości, nurtujących ustrój społeczny, co nie rozumieją nowych potrzeb i żądz jakie powstają w głębi duchów ludzkich, ani tego że to co dziś jest dostateczne, jutro już wystarczyć nie może.
Gdyby kto tę kobietę mógł cofnąć o wiek cały, ona dopiero znalazłaby się na właściwem stanowisku, wówczas gdy życie było łatwiejsze, potrzeby nie tak złożone, a prawo i obyczaj strzegły więcej niż dzisiaj bezbronnej kobiety. Teraz zaś stanowiła rodzaj społecznej anomalii i musiała być zgniecioną wśród nieubłaganego starcia srogich żywiołów, jeśli tylko silniejsza ręka nie zasłoniła ją przed niebezpieczeństwem.
— Więc nie podejrzywasz pani nikogo? — spytał znowu po długiej chwili Dalecki.