Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 034.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

matka i siostra znajdowały ją brzydką, a ona sama zapewne nigdy nie zatroskała się o swoje zewnętrzne powaby.
— Ksawerko — odezwała się Hortensya znudzona milczeniem — mama idzie.
— I cóż ztąd — odparła młodsza niedbale, nie ruszając się z miejsca.
Hortensya ziewnęła szeroko, poprawiła się na krześle i zwracając znowu wzrok na dziedziniec, który widać stanowił jej jedyną rozrywkę, patrzyła z obwisłemi ramionami na kury grzebiące w śmietniku, i dzieci stróża bawiące się piłką.
Tak obie zastała matka, żadna nie ruszyła się by ją powitać, zdjąć kapelusz i okrycie, lub pomódz w czemkolwiek, ona jednak snadź przywykłą była do tego obejścia, bo nie zwróciła na nie uwagi.
— Cóżeście robiły tutaj? — spytała spoglądając na córki wzrokiem pełnym miłości.
— A cóż miałyśmy robić? — odparła cierpko Hortensya.
— Czy nie był tu nikt?
— Alboż to u nas kto bywa — wyrzekła córka z wyraźną wymówką w głosie, rzucając przytem