Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 049.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

tę dość pospolitą zdobił wąs zawiesisty, czarny, starannie zakręcony i takaż hiszpanka, nadając jej trochę sztucznej powagi i charakteru.
Pan Horyłło kazał dorożce jechać prosto do Bocqueta, a tak mu było pilno się tam dostać, iż wyskoczył z dorożki, i rzuciwszy zapłatę woźnicy który mu się nisko ukłonił, z miną gęstą i zamaszystą, wszedł do handlu.
Tu obejrzał się naprzód, czy nie spotka kogo ze znajomych, a ponieważ przypadek zdarzył, iż spostrzegł same nieznane twarze, zwrócił się do kontuaru, gdzie już wszyscy przyjaźnie spoglądali na niego.
Pan Horyłło był tu widać jak w domu, usiadł na zwykłem miejscu, kazał sobie przynieść parę tuzinów ostryg, polędwicę z truflami, i wino które zwyczajnie pijał, poczem zatopił się w gastronomicznych rozkoszach.
Kiedy dopijał ostatniego kieliszka paląc dwuzłotowe cygaro, weszło kilku młodych ludzi, którzy widząc go, powitali wesoło.
— Horyłło, Horyłło! — wołał jeden — z kądże się tu wziąłeś?