Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 056.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Snadź wśród rozmaitych nędz naturalnych i moralnych zapomniała o samej sobie, i straciła nawet wzgląd na powierzchowność własną, zapewne czas w który była piękną, gdy z przyjemnością spoglądała w lustro strojąc głowę kwiatami, wydawał jej się oddalonym o całe wieki.
Miała na sobie ciemną perkalową suknię, źle przystającą do wychudłej figury, koło szyi brakowało kołnierzyka, a bogate włosy gładko zaczesane i splecione nad karkiem, zwieszały się nad nim ciężarem swoim. Włosy te jasno-blond z popielatym odcieniem, stanowiły same przez się rodzaj piękności, ostatnią jaka pozostała tej kobiecie.
Drobne jej delikatne ręce pracowały niezmordowanie, bo też widać było w ubraniu dzieci złożonem z samych łat tylko, gwałtowną tego potrzebę. Dzieci było aż czworo, wszystko dziewczynki wiotkie i blade jak matka. Dwie starsze siedmio i sześcioletnia zajmowały się gorliwie najmłodszą Marylką, która chwiejąc się na drobnych nóżkach, czepiała się sprzętów i próbowała stawiać pierwsze kroki.
Chwila podobna w życiu dziecka to epoka dla matki, zazwyczaj ona otaczając je rękoma zachę-