Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 070.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

energii, czując potrzebę własnej pracy, z zapałem brała się do lekcyi, ale w tym wyczerpanym duchu zapał nie trwał długo i kobieta znów powracała do swojej apatyi.
Gdy tak Teresa z trudnością oddawała się powszednim obowiązkom, mąż jej zdążał spiesznym krokiem ku miastu; na cyrk było jeszcze za wcześnie, widać jednak Horyłło miał inne interesa lub rozrywki na myśli, bo zatrzymał się przed wielkim domem w Jerozolimskiej alei, wszedł na drugie piętro i zadzwonił do mieszkania właściciela Urbana Herknera. Drzwi otworzył mu niebawem młody człowiek w uniwersyteckim mundurze.
— Jak się masz panie Stanisławie — zawołał Horyłło witając go przyjaźnie — czy zastałem ojca?
— Ojciec powróci zaraz zapewne.
— A mama? — spytał uprzejmie Horyłło.
— Mama w kościele.
— Pozwolisz mi zaczekać na ojca mam do niego mały interes.
— I owszem — wyrzekł Stanisław, robiąc miejsce dla gościa, którego wprowadził do salonu.