Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 072.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

z przyjemnością dla niego, a z pożytkiem dla siebie czas oczekiwania. Staś Herkner bowiem był jedynakiem, a zatem i dziedzicem wcale poważnej fortuny ojca, zaokrąglającej się z dniem każdym, z ludźmi zaś mającemi podobne stanowisko, pan Leonard starał się zawsze zostawać w przyjaznych stosunkach. Sądził więc że cyrk dzisiejszy, zainteresuje młodego człowieka, i dla tego zapytał go po chwili:
— Nie wybierasz się pan na dzisiejsze widowisko?
— Na jakie widowisko?
— Jakto, nie wiesz pan nawet co się dzieje w Warszawie?
— Widowiska w ogóle obchodzą mnie mało.
— Nawet cyrk, cyrk sławny z piękności swoich koni?
Pan Leonard chciał dodać coś o równej piękności kobiet, ale nie uczynił tego, było coś sztywnego w obejściu studenta uniwersytetu, co odejmowało swobodę języka jemu nawet, zatrzymał się więc na koniach, resztę zamierzając dopowiedzieć później, przy sposobności. Zapewne dobrze uczynił, bo Stanisław odparł obojętnie: