Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 073.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie znam się na koniach, a sztuk łamanych nie cierpię.
— A to jakiś sensat — pomyślał sobie Horyłło, spoglądając z pod oka uważnie na młodego Herknera.
Rzeczywiście powierzchowność jego zupełnie usprawiedliwiała tę uwagę, na czole wysokiem wymodelowanem w wyraźne wypukłości, leżała dziwna powaga, zamyślenie i jakby troska tłumiona. Brwi ciemne delikatnie narysowane, schodziły się prawie nad orlim nosem, nadając surowy i energiczny wyraz całej twarzy. Pod temi brwiami jednak płonęły oczy pełne przepaścistych głębi, pełne wilgotnych połysków, oczy kryształowej czystości, jak źrenice dziewicze, przysłonione długiemi powiekami, i jedwabiem rzęs, oczy o zmiennem spojrzeniu; czasem smutne jak noc jesienna, czasem łagodne jak powiew wiosny, to znów pełne przerażenia i trwogi, jak gdyby przed niemi roztaczały się jakieś straszliwe obrazy widne dla nich jednych. Może wówczas przyszłość stawiała mu sfinksowe zagadki, na które daremnie szukał odpowiedzi. Przecież życie jego zdawało się łatwem bardzo, syn zamożnych rodziców mógł zapewne iść za popędami myśli i uczuć, od-